Sportowcy Gruzji i Ukrainy na olimpiadzie w Londynie oburzeni, że przy datach ich urodzin (lata 80.) wpisano im "RUS", choć to dziś niezależne państwa. No tak, ale kiedy się rodzili był to Związek Radziecki, więc właściwie w stosownych rubrykach powinno się znaleźć "ZSRR". Choć pewnie to oburzyłoby ich jeszcze bardziej.
A co mieli powiedzieć ludzie urodzeni jakieś sto lat temu na Kresach, gdy w PRL-u władze ludowe wpisywały im miejsce urodzenia: "ZSRR"? Koleje losu nauczyły ich jednak filozoficznego stosunku do życia. Przetrwali pierwszą wojnę światową, wybuch Rewolucji Październikowej, wojnę bolszewicką, przetrwali też drugą wojnę światową i tzw. repatriacje. Niejako przy okazji parokrotnie zmieniali przynależność państwową, przetestowali na własnej skórze kilka ustrojów, zliczyli nie jedną, ale jak np. w Wilnie aż trzy okupacje (niemiecką, rosyjską i litewską).
A która była najgorsza? - nie ma żadnych wątpliwości K. Górski ("Divide et impera") ani nikt z tych, co na własne oczy widzieli Litwinki witające kwiatami niemieckie czołgi, a potem łuny nad Ponarami, co na własne uszy słyszeli Venclovę (który cieszył się, że Niemcy pomogą Litwinom wreszcie wyrznąć Polaków) albo innych, którzy namawiali Rosjan, by wywozili polską ludność do Kazachstanu, wreszcie ci, co pamiętają haniebną rolę kleru litewskiego, który z ambon obiecywał wiernym 300 dni odpustu za zabicie Polaka!
I po co chrzciliśmy tych pogan? Lepiej było zostawić tę misję Krzyżakom, którzy prowadzili akcję po swojemu: cum gladio. Przynajmniej potem nie musieliby obawiać się nielojalności neofitów.
